Jeszcze się trochę poznęcam nad profesorem Eurogedonem.
Dokładnie rok temu popadał w ekstazę opisując w najwymyślniejszych figurach retorycznych katastrofę jaka miała się wydarzyć. Z taką emfazą na ustach i nadzieją w tonie, jakby czerpał z tego jakąś dziwną korzyść i satysfakcję. Jakby za chwilę miał wygrać w Lotto 100 milionów dolarów. Teraz wiadomo dlaczego: niedługo potem ogłosił start funduszu Eurogedon, którego był pomysłodawcą i jest zarządzającym, a który - jak czas pokazał - okazał się właśnie ową "katastrofą o bilblijnych proporcjach".
http://rybinski.nowyekran.pl/post/46190,nadchodzi-nowy-rok-mozna-odpiac-pasy
"Kiedyś mojego znajomego podwozili Carabinieri we Włoszech. Przy prędkości 150 km/h na autostradzie odpięli pasy, na jego pytanie dlaczego to robią usłyszał, że przy takiej prędkości to i tak nie ma znaczenia. Nadchodzą turbulencje o biblijnych proporcjach w 2012 roku. Można odpiąć pasy bo to już nie ma żadnego znaczenia, a w razie katastrofy, ci którzy przetrwają będą mogli łatwiej opuścić wrak."
Jak może rozwijać się gospodarka, skoro przedstawiciele elit bombardują swoich obywateli wizją katastrofy o biblijnych rozmiarach? Jak ich nakłonić do kupowania nowych sprzętów, podejmowania nowych inwestycji i wyzwań? Co czuli/czują kredytobiorcy-frankowcy, czytający o franku za ponad 4 złote? Wszyscy wstrzymują oddech. Odkładają zakupy nowych sprzętów, remonty domów, inwestycji, bo przecież ma być kryzys. I w końcu on się materializuje.
Dziś zagrożeń, które legły u podstaw kryzysu subprime mortgage i kryzysu fiskalnego (spekulacje na obligacjach) nie ma. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby ten kryzys wreszcie pożegnać. Wystarczy tchnąć w społeczeństwo trochę optymizmu. Żeby chciało mu się działać, podejmować wyzwania, a nie czekać na katastrofę. Ekonomia to psychologia. Psychologia tłumu. Bardzo łatwo sterowalna. I przewidywalna.
Dziś, żeby zażegnać kryzys w Polsce niewiele trzeba. Wystarczy:
- przestać mówić o nim i odmieniać to słowo przez wszystkie przypadki,
- obniżyć stopę referencyjną do min. 3%
- ograniczyć samowolę i nonszalancję KNF, które nakładają kaganiec na prywatne banki, mówiąc im jak mają zarządzać swoim biznesem,
- zobowiązać PKO BP SA do aktywizacji akcji kredytowej,
- przestać promować Szewczaka (główny ekonomista SKOK), Rybińskiego (ten konsekwentnie, z uporem maniaka przepowiada katastrofę w 2013 roku) i innych malkontentów, choć wraz z niespełnionymi ich wizjami na 2012 rok ich siła rażenia maleje,
- przeprowadzić reformę podatkową (w tym wprowadzić kilka, a moze nawet kilkanaście progów podatkowych, w tym także dla osób prawnych) a środki dzięki niej uzyskane wpompować w politykę społeczną,
- dbać o niski koszt środków produkcji, stopować i wetować wszelkie szaleństwo ekologiczne, w które wpadli przedstawiciele części UE.
Rozwój potrzebuje ciszy, spokoju, optymizmu i dostępu do niskooprocentowanego kapitału. Resztę załatwi rynek i przedsiębiorczy Polacy. To oni są w Polsce najważniejsi, ponieważ to z nich żyje państwo. Polityka probiznesowa powinna być priorytetem rządu w 2013 roku.